Wielka bankowa fuzja (prawie) przesądzona. Czy coraz bardziej prawdopodobne połączenie Banku Pekao z Alior Bankiem – dwóch banków należących do ubezpieczeniowego giganta PZU – może rozpocząć kolejną falę konsolidacji w polskiej branży bankowej? A może wreszcie dotychczasowy hegemon, bank PKO BP, będzie „miał z kim przegrać”? Jak może się zmienić życie klientów banków w Polsce po tej fuzji?
Nie ma jeszcze pewności czy do takiej transakcji dojdzie, ale po ogłoszeniu nowej strategii Grupy PZU – największego ubezpieczyciela w tej części Europy – jest dość prawdopodobne, że Bank Pekao połączy się z Alior Bankiem. Na razie podpisano w tej sprawie list intencyjny, ale też narysowano harmonogram – szeroką autostradę do jego realizacji.
Dlaczego bankowa fuzja to konieczność dla PZU?
Bo banki – choć są przyjemnym, przynoszącym stabilne dywidendy biznesem – niosą też ryzyka: na ich wyceny wpływa zmienność stóp procentowych (w Polsce 85-90% przychodów banków to te odsetkowe, a tylko 10-15% to prowizje), koniunktura gospodarcza (wypłacalność klientów), dużo więcej jest też ryzyk prawnych (np. wakacje kredytowe, franki).
W przypadku PZU dochodzi jeszcze jedna kwestia – dwa należące do niego banki w pewnej mierze ze sobą rywalizują. Dopóki są odrębnymi, stojącymi obok siebie podmiotami, jest to nie do uniknięcia. I powoduje, że można postawić szefom PZU zarzut, iż zarządzają biznesem bankowym w sposób nieoptymalny.
W ostatnim czasie posiadanie banków było dla PZU błogosławieństwem. Zwykle dokładały one do zysków PZU dodatkowy miliard złotych (lub mniej, bo Alior Bank nie zawsze bywał kurą znoszącą złote jaja), ale w zeszłym roku były to już 2 mld zł, co przyczyniło się do rekordowych zysków ubezpieczeniowego koncernu – łącznie pokazał prawie 5,8 mld zł czystego zarobku. Jednak prezesi PZU zdają sobie sprawę, że tak nie będzie zawsze, a nie bez powodu zachodnie grupy ubezpieczeniowe raczej nie łączą się z bankami – właśnie ze względu na specyficzne ryzyka dotyczące tej branży.
Bankowa fuzja, która otworzy Puszkę Pandory?
Potencjalna fuzja oczywiście nie byłaby pozbawiona ryzyka, ale z punktu widzenia właściciela chyba jest najrozsądniejszym rozwiązaniem (alternatywą byłaby sprzedaż jednego z banków, ale to byłoby oddawanie „sreber rodowych” w obce ręce). Z punktu widzenia obu banków bilans zysków i strat w dłuższym terminie też powinien być pozytywny – powstałby bank o aktywach zbliżających się do pół biliona złotych, z silną pozycją „numeru dwa” na rynku i mający realne „podejście” do lidera, czyli PKO BP. Zwłaszcza że wiele elementów nowej strategii PKO BP to rzeczy, które Alior już robi i to najlepiej na rynku.
Cała operacja mieściłaby się też w trendach europejskich, bo w Unii Europejskiej zaczyna się właśnie kolejna faza fuzjomanii. Polskie banki są i pozostaną liliputami w porównaniu z największymi bankami europejskimi, ale tym bardziej łączenie sił wydaje się strategiczną koniecznością. Zresztą nie zdziwiłbym się, gdybyśmy za kilka lat zobaczyli w Polsce obraz z PKO BP, Pekao-Aliorem, Santander-mBankiem oraz BNP Paribas-ING. Cztery grupy bankowe z aktywami po mniej więcej 400-600 mld zł każda…
Komentarze
Prześlij komentarz